sobota, 22 marca 2014

#5

- Zostaję.
- Bardzo dobrze. Możemy już sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić. Jak już zauważyłeś poprawiła się twoja percepcja, koordynacja ruchowa i odpowiedzi na bodźce. Fenrir usprawnia głównie pracę mięści, aczkolwiek zdarzały się przypadki poprawy zdolności umysłowych. Co interesujące najlepiej współgra z tkankami już rozwiniętymi. Oznacza to, że im lepiej wytrenowany jest obiekt testowy- Leon prychnął oburzony- tym lepsze osiąga się wyniki, a cherlawe i chore osobniki nie kończą zbyt dobrze.
- Nadal mówimy o szczurach?
Alice zignorowała pytanie.
- Dlatego zaprosiłam na badania ciebie. Teraz jak już zotałeś poddany działaniu Fenriru musisz zostać pod moją obserwacją, abym mogła analizować długotrwały efekt, aczkolwiek jeśli wszystko dobrze policzyłam, czego jestem pewna, to nie powinno być problemów.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem pierwszym, który to wypił?!- wyraźnie uradował doktor swoim pytaniem
- Bardzo lubię inteligentnych ludzi. Tak i nie. Jesteś pierwszym, który spróbował wersji ulepszonej przeze mnie, ale na razie skupmy się na tym co jest teraz. Fenrir dobrze się wchłonął, ale przez dłuższy czas możesz doświadczać skutków ubocznych objawiających się osłabieniem, wtedy przychodź do mnie, a coś na to poradzę, oraz wtedy gdy się jakkolwiek zranisz.
- Nie będę przybiegał po pomoc z katarkiem i otartym kolanem.
- Będziesz- odpowiedziała śmiertelnie poważnie- Fenrir stymuluje tkanki do szybszej regeneracji, ale nie działa tylko na ludzi...- umysł Leona podsunął mu obrazy krwiożerczych bestii, które stały się bardziej niebezpieczne. Ciekawe jak wygłądałyby walki ulepszonych w ten sposób psów? Wzdrygnął się na tę myśl-... ale też na mikroorganizmy, a to oznacza, że najbardziej niepozorne zakażenie może być fatalne w skutkach, więc lepiej abyś unikał zdarcia kolanka, ale...- zrobiła przerwę na dopicie wina.
- Ktoś kiedyś mi powiedział, że wszystko przed "ale" jest warte tyle co splunięcie do kanałów.
Ramiona Alice zatrzęsły się ze śmiechu
- To był mądry człowiek, byłby dobrym dyplomatą. Jak pewnie się domyślasz nie po to udoskonalałam twoją tężyznę fizyczną, abyś siedział na kanapie. Chcę, abyś zaczął ćwiczyć walkę, wspinał się, biegał, skakał...
- ...latał, pływał...
- Też możesz, cokolwiek byś rozwijał w tym kierunku. Oszlifowałam diament, a teraz musisz go osadzić w złocie.
- Mam obijać ludziom ryje w imię nauki- tym razem Leon się śmiał na dźwięk swych słów. Zaczął sobie przypominać wszystkich, którzy byli mu winni kasę, oszustów i tych z którymi miał niewyjaśnione rachunki, sporo ich było, ale teraz mógł im dobitnie przekazać co o nich myśli. Oto nadchodzi on, Leon, nowy władca portu i tawern. Długo nie będzie musiał narzekać na nudę i brak wrażeń.
- Przy okazji pomożesz mi podczas badań.
- W porządku, ale sekcji żywcem nie dam sobie zrobić.
- Och nie potrzebuję robić sekcji. Po prostu przyda mi się ktoś do łatwych prac, bo oczywiście do mojego sprzętu laboratoryjnego  nie dam ci się dotknąć. Czasem brałam do siebie na praktyki studentów, ale za dużo z nimi zachodu. Dochodzimy do podsumowania tego wszystkiego. Chcę, abyś tu zamieszkał.
To musiał być sen. Aby to sprawdzić Leon chwycił butelkę wina i wlewał do gardła jej zawartość. Alice mówiła coś o konsekwencjach, ale równie dobrze mogła prowadzić wywód o świetlikach afrykańskich. Odstawił butelkę dopiero jak zaczął czuć lekkie kołysanie w głowie. Zdecydowanie nie śnił. Kusiło go, aby rzucić monetą do podjęcia decyzji, kiedy przypomniał sobie dzień, w którym się z doktor poznali. Zupełnie jakby był wieki temu. "Mam dziś szczęście" pomyślał wtedy po przebudzeniu z postanowieniem, że przyjmie od losu wszystko, co ten będzie chciał mu zaoferować. Spojrzał na okno, pomarańczowe światło wlewało się leniwie do środka przez grube zasłony, dzień jeszcze się nie skończył.
- Zgoda, przyjmuje ofertę, ale pod warunkiem, że już nie będziesz próbowała mnie zabić.
- To się akurat da załatwić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz